Szczęśliwy myśliwy
Jeszcze kilkanaście minut i dotrę do celu. Pociąg wlókł się niemiłosiernie. Ostatnie kilometry pokonaliśmy z szybkością typową dla będącego na spacerze rowerzysty. Chciałem zdążyć przed zmierzchem, bo czekała mnie jeszcze przynajmniej godzinna wędrówka. Pokaźny plecak i broń w futerale raczej nie przyśpieszą marszu, a nie lubię w ciemnościach błądzić po nieznanej mi okolicy. Wreszcie stacja docelowa, tyle tylko, że zostałem zupełnie sam. Żadnych ludzi, znaków i w dodatku porywisty wiatr z deszczem. Jedna droga, ale nie wiadomo dokąd pójść. Ruszyłem w stronę lasu, z nadzieją, że dawna nadleśniczówka będzie właśnie tam. Po kilku minutach miałem już pewność, bo przejeżdżający motocyklista zabrał mnie do osady leśnej. Gdyby nie pomoc uczynnego człowieka, pewnie przemókłbym do suchej nitki.
Czytaj więcej: Szczęśliwy myśliwy